25 kwietnia
2011
Madeline Ostrander

Zdjęcie: matley0/Flickr.

Skoro przyznano prawa korporacjom, jak prawo swobody wypowiedzi, to dlaczego nie można by rozciągnąć praw także na rzeki lub na orangutany? Coraz większa liczba osób, zajmujących się ochroną przyrody i sprawiedliwością społeczną, uważa, że przyroda powinna mieć prawa, które byłyby zagwarantowane w systemie prawnym. Ponad 100 lokalnych społeczności w USA przyjęły specjalne uchwały, które przyznają prawa przyrodzie (zobacz więcej tutaj), a w Ekwadorze zostały one zapisane w konstytucji kraju. Co jednak oznaczałoby to w praktyce, gdyby prawnik mógł występować w imieniu ekosystemu lub zwierząt? Czy byłoby to praktyczne?

Zapytałam o to Cormaca Cullinana, jednego z liderów ruchu na rzecz przyznania praw przyrodzie. Cullinan jest autorem przełomowej książki na temat koncepcji praw przyrody, zatytułowanej „Wild Law„. W kwietniu 2010 r., Pablo Solón, ambasador Boliwii przy ONZ, zaangażował Cullinana do pokierowania napisaniem Powszechnej Deklaracji Praw Matki Ziemi (ang. Universal Declaration of Rights of Mother Earth) podczas alternatywnej konferencji klimatycznej, która odbywała się w Cochabambie. Ostateczna wersja deklaracji odzwierciedla stanowisko 35 tysięcy uczestników konferencji. Choć nie została oficjalnie przyjęta przez ONZ, to dla wielu aktywistów deklaracja stanowi alternatywę dla słabych postanowień, które składają się na Porozumienie z Kopenhagi.

Madeline Ostrander: Co to znaczy, że przyroda ma prawa?

Cormac Cullinan: W tradycyjnych kulturach plemiennych nie mówi się, że przyroda ma prawa, albowiem sama koncepcja praw nie jest obecna w tych kulturach. Ludzie z tych kultur rozumieją jednak, że mają związek z każdym z aspektów Ziemi - nie tylko z innymi ludźmi, lecz także z powietrzem, którym oddychają, z żywnością, którą jedzą, z roślinami, ze zwierzętami. Większość tradycyjnych kultur ma jakiś sposób na to, aby zapewnić, by ten podstawowy związek jest szanowany.

W kulturze zachodniej określamy niektóre z aspektów z tego związku „prawami” i wykorzystujemy sądy i policję do tego, by te prawa były przestrzegane. W chwili obecnej, większość systemów prawnych definiuje wszystko, co nie jest człowiekiem lub korporacją, jako własność, co oznacza, że jest jak niewolnik - nie może mieć praw. Kiedy jednak tylko zaczynasz mówić „prawa przyrody”, to zmusza to ludzi do rozważenia możliwości, że inne istoty, poza ludźmi i korporacjami, mogą mieć swoje prawa. Rozpoczyna to rozmowę na temat znacznie głębszego tematu: naszej dysfunkcyjnej relacji z przyrodą.

Madeline Ostrander: Jak wyglądałoby to w sądzie, gdyby sędzia, ława przysięgłych i prawnicy uznawali, że przyroda ma prawa?

Cormac Cullinan: Zamiast zjawiać się w sądzie, by jedynie reprezentować interesy ludzi, byłoby możliwe reprezentowanie interesów Ziemi. Mogłabyś iść do sądu w imieniu Zatoki Meksykańskiej, argumentując, że zatoka poniosła szkodę na skutek działań BP i Deepwater Horizon i twierdzić, że ekosystem ma prawo zostać przywrócony do dobrego stanu. W obecnym systemie prawnym, jeżeli idziesz do sądu, to musisz znaleźć interes człowieka, który ucierpiał, musisz powiedzieć - jestem poławiaczem krewetek i straciłem tyle i tyle dochodów.

Dam inny przykład - kilka lat temu brytyjskie UK Environmental Law Association zorganizowało próbny proces. Sprawa dotyczyła lasu deszczowego w Malezji, w którym żyją orangutany. Las miał zostać wycięty, by zrobić miejsce dla plantacji palmy olejowej, wykorzystywanej do produkcji biopaliwa. Gdyby ta sprawa toczyła się w zwykłym sądzie, to dotyczyłaby tego, czy ludzie mają odpowiednie pozwolenia na to, by wyciąć las.

Natomiast w scenariuszu, gdzie przyroda ma swoje prawa, dyskusja toczyłaby się wokół tego, czy prawo ludzi do posiadania paliwa do samochodu jest nadrzędne w stosunku do prawa orangutanów do tego, by mieć miejsce do życia. Decyzja sądu była taka, że prawo orangutanów do siedliska jest bardziej fundamentalne niż prawo człowieka do tego, by jeździć samochodem. Dlatego też ten las nie mógłby zostać wycięty.

Jak widać, dyskusja dotyczy zrównoważenia tego, co jest dobre dla ludzi, z tym, co jest dobre dla innych gatunków i dla całej planety. I to jest dokładnie to, czego dziś brakuje i dlaczego mamy tak poważne problemy ekologiczne. Dzieje się tak dlatego, że wierzymy, że możemy dominować nad całą planetą w naszym własnym interesie i nie dbać o interes pozostałej części przyrody.

Madeline Ostrander: To był próbny proces, a gdzie prawa przyrody zostały wprowadzone w praktyce?

Cormac Cullinan: Napisałem w RPA szkic Ustawy o Zintegrowanym Zarządzaniu Wybrzeżem, zgodnie z którym decyzje dotyczące obszarów nadbrzeżnych muszą brać pod uwagę interes całej społeczności, a zdefiniowałem całą społeczność w taki sposób, że obejmuje ona wszystkich mieszkańców tego rejonu, bez względu na to, czy są ludźmi czy nie. To drobny krok w kierunku tego, by podejmowanie decyzji obejmowało bardziej ekocentryczne kryteria.

Oczywiście bardzo zbliżone idee istnieją w afrykańskim prawie zwyczajowym, którego pozostałości funkcjonują do dziś. Kilka lat temu pisałem o sprawie, w której ktoś reprezentował interes hieny przed tradycyjnym afrykańskim sądem w Kenii. Ekwador zaszedł w tej kwestii najdalej - przyznał przyrodzie prawa w swojej konstytucji.

Madeline Ostrander: Koncepcja praw przyrody wydaje się fundamentalnie różnić od praw zwierząt. Nie wygląda na przykład na to, że przyznanie praw przyrodzie sprawi, że wszyscy będziemy musieli zostać wegetarianami.

Cormac Cullinan: Nie. Idea praw przyrody jest szersza niż prawa zwierząt. Zgodnie z nią, jeżeli ludzie mają prawo do życia, bez względu na to, czy rząd ci je przyzna czy nie, to tak samo inne stworzenia lub inne aspekty biosfery, wspólnie z którymi wyewoluowaliśmy, muszą również mieć prawo do istnienia i do odgrywania swojej roli, w tym również zwierzęta.

Jeden z problemów, które miałem z argumentacją na rzecz praw zwierząt polegał na tym, że opierają się one na zdolności do odczuwania. Zwierzęta, które czują, mają prawa, a pozostałe nie. A to nigdy nie brzmiało dla mnie sensownie. Czy ostryga ma wówczas prawa? Prawa przyrody wyważają prawa jednostek na podstawie zdrowia całego ekosystemu. Jeżeli wilk zjada sarnę, to nie złamał praw sarny. Część roli, jaką sarna odgrywa w ekosystemie polega na tym, że jest zjadana. W praktyce więc, sąd zajmowałby się sytuacjami, w których działanie ludzi zaburza funkcjonowanie ekosystemów.

Madeline Ostrander: Boliwia naciska na ONZ, by Powszechna Deklaracja Praw Matki Ziemi została formalnie przyjęta i żeby stała się częścią negocjacji w sprawie zmian klimatu. Jak koncepcja praw przyrody mogłaby pomóc w kwestii zmian klimatu?

Cormac Cullinan: Co jest ważne w przypadku tej deklaracji to to, że dotyka ona przyczyn zmian klimatu. Zmiany klimatu nie są wyizolowanym zjawiskiem. Ich przyczyną jest tak naprawdę system ekonomiczny, polityczny i prawny, który promuje działalność, która przyczynia się do zmian klimatu. Większość działań, których skutkiem są emisje gazów cieplarnianych i zmiany klimatu jest całkowicie legalna. Społeczeństwa uprzemysłowione powstały dzięki bezmyślnemu wykorzystaniu węglowodorów takich, jak ropa, gaz i węgiel. To jest to, co umożliwiło ich powstanie i jest to również to, co je zniszczy. Nie można tego naprawić przyszywając łatkę. Potrzebne są zasadnicze zmiany, dzięki którym społeczeństwo nie będzie opierało się głównie na tych źródłach energii. Tekst deklaracji jest jak DNA nowego społeczeństwa, które nie spowodowałoby zmian klimatu.

Dla mnie byłby to dodatkowy bonus, gdyby deklaracja została przeszła przez system ONZ i byłoby to bardzo znaczące zwycięstwo, gdyby stało się to w przeciągu kilku następnych lat. Jednak ta deklaracja już istnieje, jako dokument, który ma poparcie ludzi, dzięki temu, że powstał na podstawie pracy 35 tysięcy osób, które uczestniczyły w konferencji w Cochabambie. Jego prawdziwą siłą jest to, że jest wspólnym manifestem społeczeństwa obywatelskiego.

Zobacz także:

  • Cormac Cullinan, If nature Had Rights, Orion Magazine styczeń / luty 2008
  • Earth Day Special: Vandana Shiva and Maude Barlow on the Rights of Mother Earth, Democracy Now!, 22.04.2011.

Źródło: What If Orangutans Had Their Day In Court?, Madeline Ostrander, Yes! Magazine, 01.02.2011. Tłumaczenie: Marcin Gerwin.


1 komentarz

  1. Magdalena
    04/05/2023

    Wspanialy artykul! Dzieki Marcinie za wspaniale tlumaczenie oraz zamieszczenie tych istotnych informacji dla nas wszystkich ~ mieszkancow Matki Ziemi.

Komentarz