3 sierpnia
2010
Marcin Gerwin

Zdjęcie: RAE/Flickr.

Ktoś może się dziwić, po co tyle uwagi poświęcać jakiemuś regulaminowi konsultacji społecznych? Rzecz w tym, że konsultacje są podstawowym elementem demokracji i jeżeli przeprowadzane są dobrze, to mogą być lepszym narzędziem demokratycznym niż referendum lokalne. A jeżeli są organizowane źle? No, cóż. To w zasadzie szkoda na nie czasu. To natomiast, jak organizowane mogą być konsultacje, można ustalić właśnie w regulaminie konsultacji i dlatego jest to kwestia kluczowa. O ile, na poziomie państwa, dla demokracji najważniejsza jest konstytucja, to, na poziomie lokalnym, podstawowe znaczenie ma regulamin konsultacji społecznych. Statut miasta też jest istotny, ale to regulamin konsultacji określa, na jakich zasadach mogą się odbywać spotkania prezydenta i radnych z mieszkańcami i jak mieszkańcy mogą się wypowiadać w sprawach miasta. Spójrzmy więc na projekt regulaminu konsultacji z organizacjami pozarządowymi, który zamieszczony jest na stronie urzędu miasta Sopotu, tutaj. Całe szczęście, że nie jestem członkiem żadnej organizacji pozarządowej, bo bym się nieco zirytował.

Zwróćmy najpierw uwagę na to, czego w tym regulaminie nie ma. Nie ma w nim informacji o tym, jak organizacje pozarządowe będą informowane o konsultacjach. Nie ma na ten temat ani słowa. Oznacza to, że urząd miasta może zamieścić zaproszenie w gablotce w holu, a potem wyrażać zdziwienie, że żadna z organizacji pozarządowych nie wzięła udziału w konsultacjach. Spotkania można też zorganizować w dzień powszedni, np. o godz. 12 i potem mówić, że organizacje nie były zainteresowane udziałem w konsultacjach. Członkowie stowarzyszeń mogą się jednak cieszyć, jeżeli w ogóle do jakichkolwiek spotkań będzie dochodziło, albowiem, zgodnie z projektem regulaminu, takie spotkania odbywać się nie muszą. Wystarczy, że urząd miasta wyśle do nich email z prośbą o uwagi na temat projektu uchwały i z głowy. Konsultacje się odbyły. Taka właśnie formuła kryje się w § 4.1 b), pod hasłem: „pisemne lub elektroniczne zapytanie o uwagi i opinie”.

Ciekawostką jest to, że jako jedną z dopuszczalnych form konsultacji wymieniona jest publikacja projektu w Biuletynie Informacji Publicznej. Hę? Zakładam, że osoba, która to pisała, po prostu się pomyliła, bo publikacja w BIPie nie jest formą przeprowadzania konsultacji, lecz sposobem na ogłaszanie projektów.

A na koniec całkiem już rozbrajające, fragment uzasadnienia: „Celem uchwały jest sformułowanie przejrzystych zasad oraz form konsultacji z organizacjami pozarządowymi (…), które umożliwią mieszkańcom szeroki dostęp oraz wpływ na kształtowanie aktów praw miejscowego.” Dostęp mieszkańcom? Przejrzyste zasady? I radni mają to tak po prostu przyklepać?

Konsultacje z organizacjami pozarządowymi to coś zupełnie innego niż konsultacje z mieszkańcami. Pełnią one jedynie funkcję doradczą i w ich przypadku regulamin nie musi być aż tak szczelny i nie musi uwzględniać demokratycznego mechanizmu podejmowania decyzji. Niemniej jednak, mógłby być lepszy. I mam nadzieję, że to nie jest przedsmak tego, co zawierał będzie regulamin konsultacji społecznych, czyli tych, w których będą mogli brać udział wszyscy mieszkańcy.

Celem uchwały jest sformułowanie przejrzystych zasad oraz form konsultacji z organizacjami pozarządowymi oraz pomiotami wymienionymi w art. 3 ustęp 3 ustawy, które umożliwią mieszkańcom szeroki dostęp oraz wpływ na kształtowanie aktów praw miejscowego.


Komentarz